Arlekin III,
prawdopodobnie
ostatnie zdjęcie.
„W 1937 r. zakończona została
organizacja wyczynowej grupy sportowej w CWK w Grudziądzu” (1, str. 261).
Arlekin III, koń rtm. Roycewicza, na Olimpiadzie w Berlinie w 1936 r. został
zakwalifikowany do tej grupy.
„Tuż
przed wybuchem II wojny światowej konie Grupy Sportu Konnego zostały ewakuowane
z Grudziądza i skierowano je do koszar 1 Pułku Strzelców Konnych w Garwolinie.
Zdążając tam pieszym marszem, zatrzymano się na wypoczynek pod Górą Kalwarią i
ulokowano konie w dużej stodole. W tym czasie miał miejsce nalot lotniczy,
bomba trafiła w stodołę, pozabijała konie, a reszty zniszczenia dokonał
gwałtowny pożar.”(1, str. 303). Tak kończy się informacja o losach koni Grupy
Sportu Konnego w „Dziejach konkursów hipicznych w Polsce” Witolda Pruskiego.
Kataklizm, jaki spotkał nasz kraj, stawiał przed ludźmi większe problemy niż
los kilku koni.
W 1994 r. nawiązałem kontakt z Kołem
Pułkowym 1 Pułku Szwoleżerów JP. Szczególnie bliskie stosunki łączyły mnie ze
śp. Zastępcą Przewodniczącego Koła, ppłk w st. spocz. doktorem Zdzisławem
Klawe. Pan Zdzisław, pochodzący ze znanej rodziny warszawskich przemysłowców,
już jako młody człowiek brał udział w konkursach hipicznych i żywo interesował
się tą dziedziną sportu. Jesienią 1938 r. rozpoczął slużbę wojskowa w Szkole
Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Miał tam możliwość oglądać
treningi koni Grupy Sportu Konnego i zapamietać te najsłynniejsze, które
startowały na Olimpiadzie w Berlinie. Tuż przed wybuchem wojny podchorąży Klawe
został skierowany do 1 Pułku Szwoleżerów, w którym odbył całą Kampanię
Wrześniową. Uniknął niewoli i kontynuował służbę w tych samych barwach w
konspiracyjnych stukturach pułku w ZWZ AK. Za walki w Powstaniu Warszawskim
został odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari. Po wojnie został lekarzem.
W trakcie jednego z naszych spotkań pan
Zdzisław pokazał mi zdjęcie wykonane wiosną 1940 r. „To ja z Arlekinem III”
powiedział pan pułkownik. Następnie potoczyła się opowieść o młodym
podporuczniku i słynnym koniu sportowym.
„W drugiej połowie września 1939 r.
gospodarz z okolic Góry Kalwarii przyprowadził do Instytutu Biologicznego w Drwalewie
konia z rozległymi, zaropiałymi ranami oparzeniowymi na szyi, karku i
grzbiecie. Rozmieszczenie
i
rozległość ran na długi czas uniemożliwiały użytkowanie konia
w
gospodarstwie. Pan Henryk Makarski, administrator Drwalewa, nie zidentyfikował
konia, ale ocenił go i kupił za wóz ziemniaków. Sprzedający uważał, że
pieniądze polskie będą bezwartościowe, ziemniaki zaś sprzedawał na przedpolu
walczącej jeszcze Warszawy. Z nieskładnych informacji pan Makarski dowiedział
się, że koń wydostał się wraz z innym z płonącej stajni położonej 3 – 4
kilometry od Góry Kalwarii. O losach drugiego konia sprzedający wyraźnie nie
chciał mówić.
W połowie listopada zobaczyłem
kupionego konia; był w dobrej formie i mogłem go rozpoznać. Ubytki poparzeniowe
pokryte były naskórkiem z niewielkimi ogniskami ziarniny. W styczniu ubytki
całkowicie pokryły się naskórkiem, pojawiły się kępki sierści. W marcu konia
zacząłem siodłać i oprowadzać bez obciążenia. Starannie kontrolowane czucie i
odruchy w okolicach wygojonych. W kwietniu rozpocząłem godzinne pełne treningi.
W
maju w Drwalewie pojawiła się niemiecka komisja wojskowo – weterynaryjna. Oglądając zgromadzone tam
liczne konie, oficerowie niemieccy wyraźnie zwrócili uwagę na Arlekina.
Instytut Biologiczny został przejęty przez Niemców, co uniemożliwiło mi dalszy
kontakt z koniem” (maszynopis
dr
Klawe).
rtm. Robert Woronowicz
1.
Witold Pruski, Dzieje Konkursów Hipicznych w Polsce, Wydawnictwo Sport i
Turystyka, Warszawa 1982.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz