Somosierra 1808 - 2018
na podstawie dostępnych dokumentów, książek, osobistego doświadczenie i własnych przemyśleń.
na podstawie dostępnych dokumentów, książek, osobistego doświadczenie i własnych przemyśleń.
Somosierra
30.11.1808 r.
210 lat temu, 30 listopada 1808 roku, miała miejsce "szarża w wąwozie
Somosierry", jedno ze słynniejszych dokonań polskiej jazdy.
Jest ona stawiana na równi z takimi zwycięstwami jak Kircholm, Kłuszyn, Wiedeń czy Komarów. Przez ostatnie ponad 200 lat, dokonano wielu analiz szarży, dzięki którym dowiedzieliśmy się o jej podstawowych warunkach. Oto one:
Jest ona stawiana na równi z takimi zwycięstwami jak Kircholm, Kłuszyn, Wiedeń czy Komarów. Przez ostatnie ponad 200 lat, dokonano wielu analiz szarży, dzięki którym dowiedzieliśmy się o jej podstawowych warunkach. Oto one:
Hiszpanie
– 12 tys.
żołnierzy z Armii Andaluzji pod dowództwem gen. don Benito San Juan.
3 tys. w Sepulveda
3 tys. milicji andaluzyjskiej na przełęczy
Somosierra.
Reszta za przełęczą w Robregordo.
16 dział, na przełęczy 5, dwie baterie po dwa działa na
wąskiej drodze, 7 armat w pierwszej baterii osłoniętej parapetem ziemnym. Rozmieszczenie armat zostało ustalone przez archeologów hiszpańskich dopiero w XXI wieku.
Francuzi
– Cesarz z
gwardią i korpusem Victora (ok. 40000 ludzi). W składzie gwardii Pułk
Szwoleżerów Gwardii (ok. 1000 żołnierzy)
Teren
– góry Sierra Guadarrama.
Przełęcz Somosierra – główna droga pocztowa (zadbana,
dobra) Burgos – Madryt. Droga wyłożona płytami skalnymi, stąd oblodzona o tej
porze roku, odgrodzona od pobocza murkami kamiennymi zatrzymującymi spadające
kamienie i chroniącymi powozy od spadnięcia w dół. Szeroka na dwa działa sześciofuntowe,
czarnoprochowe, odprzodowe.
Dolina Somosierra – cieśnina, defile – to nie jest wąwóz.
Dystans szarży
– 2500 m.
Różnica poziomów
– 300 m Venta de Juanilla 1150 m – Somosierra 1443 m.
Pora roku
– 30 listopada, po deszczowym dniu i nocy (patrz Tatry).
Warunki atmosferyczne
– gęsta mgła, dym czarnoprochowy.
Czas szarży
– ok. godz. 11.00.
Czas trwania
– 3 – 5 min.
Przed szarżą:
- atak – rozpoznanie półszwadronu szaserów gwardii;
- kłopot z własną artylerią z powodu ciasnoty (2 z 6
lekkich dział);
- atak dwóch pułków piechoty – bez powodzenia.
Ilość szarżujących
– 216 (księga kontroli), nie 125 lub 140, plus 1 szwadron w
drugim rzucie razem 450 kawalerzystów.
Rozstawienie armat
– znane dopiero od ok. 15 lat.
Przebieg szarży
– możliwa tylko po drodze, w kolumnie czwórkami. Podobno
tylko polska jazda, posiadająca konie „kute na ostro” mogła wykonać to zadanie.
Trzeci szwadron pod dowództwem (w zastępstwie Ignacego
Stokowskiego) szefa 2 szwadronu Jana Hipolita Kozietulskiego (przypadek).
1 bateria – dwie salwy.
2, 3, 4 – jedna salwa z powodu zaskoczenia, braku czasu
(armaty odprzodowe) i braku okopania.
Tyko kilkunastu szwoleżerów pod dowództwem ppor. Andrzeja
Niegolewskiego zdobywa chwilowo samą przełęcz.
Napoleon, słysząc postępy szarży (nie widząc, bo nic nie było widać), rzuca do akcji 2 plutony
osobistej eskorty szwoleżerów pod dowództwem szefa 1 szwadronu Tomasza
Łubieńskiego i szaserów gwardii, a
następnie resztę 1 szwadronu szwoleżerów.
Następnie na przełęcz docierają francuscy woltyżerowie z
96 pułku piechoty liniowej, którzy zabezpieczają zdobycze kawalerzystów.
Następnie dowódca kawalerii gwardii marszałek Bessieres po
dotarciu na przełęcz rzuca do pościgu 1, 2 i 4 szwadrony pułku szwoleżerów.
Straty
- 23 szwoleżerów w tym 3 oficerów i 14 szeregowych szwoleżerów z 3
szwadronu.
Efekt.
Zdobyta została „niezdobyta” pozycja, 16 armat, otworzona droga na
Madryt.
Do dziś
nie wiadomo, jaki był rozkaz Cesarza – czy pierwsza
bateria, czy całość.
"Nigdy przed tem, ani nigdy po tem..."
Uważny czytelnik dowie się, że rozstawienie
hiszpańskich armat znane jest dopiero od 15 - 20 lat, kiedy archeolodzy hiszpańscy
odkryli, jak to wyglądało naprawdę. Do tego czasu wiedziano, że armat było 16 w
czterech bateriach. Początkowo przyjęto prosty rachunek: 16 armat podzielone na
cztery baterie, czyli na baterię przypadało cztery działa. Dział było na pewno
16, bo zaraz po szarży zgromadzono je na przełęczy, aby nie tarasowały drogi,
nikt nie zastanawiał się, jak były rozstawione. Armia spieszyła się na Madryt, a
Somosierra była szczególnym, ale krótkim i niewielkim zdarzeniem dla całej armii
francuskiej. To było wydarzenie ważne dla Polaków. Dopiero pod koniec XX w.
ktoś zastanowił się, ile armat ładowanych odprzodowo mogło się zmieścić na
drodze pocztowej, na której mogły się mijać dwa powozy. Działo odprzodowe
wymaga od obsługi poruszania się
swobodnie wokół niego. Większość czynności ładowania odbywa się od przodu
armaty, a w czasie strzału kanonierzy powinni znajdować się za działem. Okazało
się, że na drodze mogą stać jedynie dwa działa, jeżeli mają być sprawnie
obsługiwane. Szczególnie baterie druga i trzecia stojące na drodze idącej
trawersem po stromym zboczu nie mogły liczyć więcej. Obraz Wojciecha Kossaka
pokazuje baterię złożoną z trzech armat wypełniających całą szerokość drogi, do
tego stopnia, że środkowe działo nie ma kół, a laweta trzyma się w powietrzu chyba siłą woli obsługi.
Mapa pokazująca, jak były rozstawione armaty wg hiszpańskich archeologów. |
Mała armatka, dwie takie obsługiwane przez polskich kanonierów tworzyły pierwszą baterię. Stąd nietypowe stroje obsługi. |
Wyobraźcie sobie ilość dymu przy salwie oddanej przez siedem armat o dużo większym wagomiarze. |
Z powyższego opisu wynika, że pozycja pierwszej baterii była jednocześnie granicą widoczności zarówno dla obrońców, jak i atakujących. Baterie 2 i 3, dwudziałowe, stojące na drodze idącej trawersem po stromym zboczu miały czas na oddanie tylko jednej salwy, gdy obsługa zobaczyła wyłaniających się z dymu i mgły szwoleżerów. Baterie stały w odległości 700 m, koń w wyciągniętym galopie porusza się z szybkością ok. 500 m na minutę. Nie było możliwe ponowne załadowanie armat.
Zwraca uwagę niewielki, jak na taką szarżę,
poziom strat, 17 szwoleżerów na 216 szarżujących z 3 szwadronu. Głównymi
ofiarami walki kawalerii były oczywiście konie. Hiszpańscy muszkieterzy
celowali przede wszystkim w zwierzęta, bo były one największym celem, również armaty
wycelowane były w piersi wierzchowców. Wszak wyeliminowanie wierzchowca było
równe z wyłączeniem z walki jeźdźca. Nie ma żadnych zapisków na temat strat
koni. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że do ostatniej baterii dojechało kilkunastu szwoleżerów z końca kolumny z por.
Niegolewskim na czele, który dołączył ze swoim plutonem już w czasie trwania
szarży, to zorientujemy się, że podczas szarży odpadło prawie 200 koni.
Większość były to zwierzęta kontuzjowane lub ranne, ale to one stanowiły główne
ofiary ataku.
Na zmniejszenie strat miał również wpływ warunków
atmosferycznych na wilgotność czarnego
prochu używanego przez milicję andaluzyjską oraz sprawność strzelecka
samej formacji. Związek z niskimi stratami miało również umundurowanie szarżujących.
Nie były to „mundury wielkie”, które widzimy na obrazach przedstawiających
szarżę. Były to mundury w wersji podróżnej. Pokrowce na czapkach, rabaty
zapięte na krzyż, zrolowane płaszcze przewieszone przez pierś lub założone
przez kawalerzystów. Było to powodem zmniejszonej skuteczności strzałów
oddawanych przez słabo wyszkoloną milicję andaluzyjską. Kula wystrzelona przy
użyciu zawilgoconego prochu nie miała dość energii, aby przebić gruby sukienny
mundur zapięty połami na krzyż i do tego założony lub zrolowany płaszcz.
Powodowała kontuzje, zrzucenia z konia, złamania żeber, ale nie zabijała. Efekt
podobny do trafienia ze współczesnej broni w tułów chroniony kamizelką
kuloodporną.
Osobną
sprawą jest rzeczywisty obraz miejsca szarży. Uczestnicy zdarzenia niewiele
mogli powiedzieć. Porucznik Niegolewski, który dotarł na samą przełęcz,
indagowany o warunki geograficzne ataku odpowiedział krótko – „nie miałem czasu
podziwiać landszaftów”. Zainteresowani tematem przyjęli jako podstawową wersję
Wojciecha Kossaka, który odwiedził Hiszpanię i miejsce szarży. Namalował on
wiele obrazów o Somosierze, miedzy innym wykonał szkice do panoramy tej
bitwy. Według tych szkiców Andrzej Wajda pokazał ten epizod w filmie „Popioły”.
Tym czasem obrazy Pana Wojciecha (mojego ulubionego malarza kawalerii) mają niewiele wspólnego z prawdziwą doliną
Somosierry. Po prostu prawdziwa dolina ni jak nie pasowała artyście do
panoramy. Na horyzoncie jednego ze szkiców widać rzeczoną dolinę, ale bardzo
daleko. Dziś bardzo trudno powiedzieć, jak wyglądała droga, po której jechali
szwoleżerowie. W drugiej połowie XX w. wybudowano autostradę Burgos – Madryt.
Przebiega ona powyżej interesującej nas drogi pocztowej. W trakcie budowy tony
ziemi i skał zostały zrzucone na zbocze, którym przebiegała. Na zdjęciach
doliny wykonanych w czasie rekonstrukcji w 2008 r. oraz na zdjęciu
satelitarnym, można sobie wyobrazić prawdopodobny przebieg trasy szarży. Z
analizy obrazów, których autorzy malowali szarżę wynika, że na obrazie
Januarego Suchodolskiego, a zwłaszcza na jego prawej stronie, gdzie 3 szwadron
porusza się drogą biegnącą trawersem skalistego zbocza, przebiega ona w sposób
podobny do tego z 1808 r.
Z kolei obraz Piotra Michałowskiego znakomicie pokazuje widoczność w czasie bitwy, jedynie majaczący we mgle masyw górski po lewej ręce szarżujących sugeruje, że to wąwóz w rodzaju Wąwozu Kraków w Polskich Tatrach.
W rzeczywistości dolina ma szerokość kilkaset metrów i po lewej ręce atakujących szwoleżerów była wolna przestrzeń. Najlepiej pokazuje dolinę Somosierry obraz Louisa Lejeune` a. Brak jednak na nim przełęczy, która była o 300 m wyżej niż początek doliny. Z tego obrazu wynika, że droga i przełęcz są na jednej wysokości.
January Suchodolski, "Somosierra". Dowódca pułku (na siwym koniu w centralnej części obrazu) w rzeczywistości nie brał udziału w szarży. |
Z kolei obraz Piotra Michałowskiego znakomicie pokazuje widoczność w czasie bitwy, jedynie majaczący we mgle masyw górski po lewej ręce szarżujących sugeruje, że to wąwóz w rodzaju Wąwozu Kraków w Polskich Tatrach.
Piotr Michłowski |
W rzeczywistości dolina ma szerokość kilkaset metrów i po lewej ręce atakujących szwoleżerów była wolna przestrzeń. Najlepiej pokazuje dolinę Somosierry obraz Louisa Lejeune` a. Brak jednak na nim przełęczy, która była o 300 m wyżej niż początek doliny. Z tego obrazu wynika, że droga i przełęcz są na jednej wysokości.
Louis Lejeune |
Z
powyższej analizy najsłynniejszych obrazów przedstawiających „szarżę w
wąwozie Somosierra” wynika, że
najdalszym od przedstawienia rzeczywistego
miejsca szarży jest Wojciech Kossak. Przez wiele lat krążyły legendy o
studiach malarza na miejscu bitwy i uległ im nawet Mistrz Wajda. Dopiero udział w rekonstrukcji na 200-lecie szarży
pozwolił na rewizję tych poglądów.
Rekonstrukcja
2008 r. nie odbywała się na drodze na prawym zboczu doliny bo tej drogi, jak
pisałem powyżej, już nie ma. Prawe zbocze doliny uległo całkowitej zmianie.
Atakowaliśmy dnem doliny, jedynie na trzy baterie armat. Czwarta się nie
mieściła z powodu dużej stromizny końca doliny, która uniemożliwiała dotarcie
na samą przełęcz. Nie mieliśmy również do dyspozycji kamiennej drogi, lecz jechaliśmy
po bardzo zmiennym, trudnym podłożu. Całe szczęście Hiszpanie dali swoje konie
przyzwyczajone do takiego gruntu. Po zdobyciu każdej baterii czekaliśmy na
sygnał, że możemy atakować dalej. Z racji licznej publiczności zdarzenie nie
mogło trwać 5 min, aby widzowie mieli, co oglądać. Było fajnie, co widać na
zdjęciach zebranych przez Grześka
Odolczyka, uczestnika szarży.
Autostrada Burgos - Madryt. Za nią widoczna dolina Somosierry. Strome zbocze, po którym biegła droga pocztowa niewidoczne. Widoczne dno doliny i droga lokalna. |
Dolina widziana z przełęczy Somosierra. Poniżej autostrady zbocze przez które szła interesująca nas droga. |
Wlot do doliny widziany z nad brzegu strumienia Pena del Chorro. |
Rekonstrukcja 2008 r. Wlot do doliny widziany przez gotowych do szarży szwoleżerów. Nad czapką w pokrowcu prawego szwoleżera widoczne zbocze, po którym szła szarża. |
Szwoleżerowie w obozie przed szarżą. |
Pierwsza czwórka. |
Gwardia francuska. |
Gwardia hiszpańska. |
Piechota z Polski robi za Francuzów. |
Obozowisko rekonstruktorów. |
Wewnątrz obozu. |
Początek rekonstrukcji. Piechota stoi u wlotu do doliny na resztkach drogi pocztowej, mniej więcej w miejscu pierwszej baterii. Powyżej widać autostradę. |
Zmienne podłoże w dolinie. |
Pierwsza bateria się broni. |
Francuscy szaserzy atakują pierwszą baterię. |
"Już francuska jazda cofa się w nieładzie..." |
"A wtem Napoleon na Polaków skinął..." |
"Skoczył Kozietulski (Dymek i Woronowicz), jazdę w czwórki zwinął ..." |
Druga bateria się broni. |
Druga bateria obsadzona przez Hiszpanów. Wszystkie baterie były chronione krzyżakami z drągów, żeby kawaleria w ferworze walki nie stratowała kanonierów. |
Szwoleżerowie atakują w dym salwy. Na czele, na karym koniu autor. |
Druga bateria wzięta. |
Atak na trzecią baterię. Za szwoleżerami francuska kawaleria. |
Walka z kanonierami trzeciej baterii. |
Piechota zajmuje zdobytą trzecią baterię. To już koniec doliny, na czwartą baterię już nie było miejsca. |
Hiszpanie się poddają ! |
Zakończenie bitwy. |
Szwoleżerowie eskortują Cesarza po bitwie. |
Schronisko dla pielgrzymów (z epoki) na przełęczy Somosierra. |
Pamiątkowa tablica na ścianie schroniska. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz