niedziela, 9 czerwca 2024

Z notatnika Rotmistrza - proporczyki pułków strzelców konnych

Aby mówić o barwach proporczyków, należy przypomnieć podstawowe zasady barw pułkowych, przyjętych przez wojsko polskie w 1815 r. od armii carskiej. Czerwony (różne odcienie) – pułki pierwsze, białe – pułki drugie, żółty – trzecie, niebieski (różne odcienie) – pułki czwarte.

Pułki strzelców konnych zostały zorganizowane jako kawaleria liniowa dopiero w 1924 r. Przedtem była to kawaleria dywizyjna, składająca się z samodzielnych szwadronów o różnych tradycjach. Zatem proporczyki tych pułków zostały zaplanowane przez wyższe dowództwo.

Wymiary proporczyka na lancy to: szerokość – 20 cm, długość – 75 cm, długość wąsów – 50 cm, szerokość paska środkowego – 4 cm.

Przyjęto, że górna część proporczyków strzelców konnych będzie zielona (w różnych odcieniach) – tradycyjny kolor strzelców konnych od czasów napoleońskich. Dolna część pierwszych czterech pułków – czerwona (amarantowa), pułki 5, 6, 7, 8 – kolor biały, pułki 9 i 10 – dolna część proporczyka w kolorze żółtym (pułków strzelców konnych było 10). Szczególnym rozróżnieniem numerów pułków były środkowe paski – 4 cm (nie żyłki). Pierwsze cztery pułki – pasek czerwony (amarantowy), pułki 5, 6, 7, 8 – pasek biały, pulki 9, 10 – pasek żółty. W pułkach 1, 6, gdzie kolor paska był jednakowy jak kolor połowy proporczyka, paska nie umieszczano.

Wyjątkiem były pułki 2 (Hrubieszów ) i 4 (Płock) strzelców konnych, w których zmieniono numerację, ale nie zmieniono barw proporczyków ani miejsca stacjonowania. Skutkiem tego pułk 2 strzelców konnych w Hrubieszowie miał proporczyk zielono-amarantowy, z niebieskim paskiem pośrodku, a pułk 4 w Płocku, zielono-amarantowy z paskiem białym.

                                                                                                          rtm. Robert Woronowicz                

 

10 PSK   Łańcut 

9 PSK   Grajewo 

8 PSK   Chełmno 

7 PSK   Poznań / Biedrusko

6 PSK   Żółkiew  

5 PSK   Tarnów / Dębice 

4 PSK   Płock 

3 PSK   Wołkowysk 

2 PSK   Hrubieszów


1 PSK   Garwolin

Opowieści Generała - opowiadanie generała Michała Gutowskiego o końcu kampanii wrześniowej (jesiennej '39)

Generał opowiadał:

Po zdobyciu Walewic, które zdobyłem w nocnym boju z moim pierwszym szwadronem 17 pułku ułanów, liczyliśmy poniesione ciężkie straty. Z czterech oficerów mojego szwadronu, dwóch zginęło, natomiast ja i drugi oficer byliśmy poważnie ranni, zginęło 18 ułanów z mojego szwadronu. Ja z przestrzelonym prawym barkiem, znalazłem się w szpitalu polowym, do którego trafili kawalerzyści ranni w tej bitwie. Kiedy skończyła się Bitwa nad Bzurą, dołączyłem do grupy około 200 kawalerzystów, którzy zgubili swoje jednostki oraz tych którym rany na tyle zagoiły się w szpitalu, aby uciec i nie zostać ogarniętym przez zbliżających się Niemców. Nasza grupa ruszyła śladem Wielkopolskiej i Pomorskiej Brygad Kawalerii, które miały przebijać się do Warszawy. Nie należałem do grupy dowodzącej naszym oddziałem, ponieważ byłem ranny (prawą rękę miałem przybandażowaną do ciała). Koniem powodowałem lewą ręką, nie mogłem używać żadnej broni, ani szabli ani pistoletu.            

Całą wyprawę śladami poprzedzających nas brygad kawalerii zapamiętałem jako szereg zdarzeń zapisanych w mojej pamięci.

Pierwszym zdarzeniem, które tkwi w mojej pamięci, jest takie wspomnienie: wpadamy od tyłu na stanowiska Niemieckiej artylerii ostrzeliwującej Warszawę. Artylerzyści niemieccy nie byli przygotowani na atak od tyłu, a my nie byliśmy przygotowani do zniszczenia dział. Udało nam się jedynie rozpędzić niemieckich artylerzystów, a nie mieliśmy czasu na zniszczenie armat. Popędziliśmy dalej.

Następne wspomnienie: wpadamy w główną ulicę dużej wsi w okolicach Warszawy. Skręcamy w drogę w lewo i naszym oczom ukazuje się kompania piechoty niemieckiej z karabinami na pasach, maszerująca spokojnie przed siebie. Kawalerzyści dali ostrogę i ruszyliśmy na Niemców niespodziewających się ataku z tyłu. Niemieccy żołnierze próbowali uciekać przed kawalerią, ale droga była wygrodzona płotami posesji znajdujących się wzdłuż niej. Piechurzy usiłowali wspinać się na te ogrodzenia. Kawalerzyści cieli ich szablami, kłuli, strzelali z pistoletów i tratowali końmi. Nie jestem w stanie powiedzieć, ilu Niemców zostało rannych, zabitych lub stratowanych przez konie. Pędziliśmy dalej przed siebie. Mnie jedynie udało się dwóch Niemców kopnąć w głowę (przez ranę barku nie mogłem trzymać broni).

Następnym zdarzeniem, które zapadło mi w pamięć, to pokonujemy nocą w galopie jakąś polanę. Przez polanę przechodził rów melioracyjny albo okop, nie pamiętam dokładnie przez co nasze konie skakały. Niemcy, słysząc ruch na polanie, ostrzeliwali nas na oślep. Mój koń po skoku przez rów wywrócił się wraz ze mną. Udało mi się utrzymać wodze w lewym ręku. Nasza grupa odjechała w tym czasie przed siebie. Przy mnie został jeden ułan, który pomagał mi w czasie marszu. Nie mogłem dosiąść konia, wodze trzymałem w lewym ręku, ale prawą ręką, która była przybandażowana do ciała, nie mogłem przytrzymać strzemienia do wsiadania. Kule świstały nad nami, ułan, który przy mnie został, ponaglał mnie, wołając ,,Panie rotmistrzu, prędzej, bo nas tutaj zastrzelą’’. W końcu zdenerwowany pochylił się do mnie, złapał mnie za główny pas i przerzucił przez siodło. Po czym galopem ruszyliśmy w ślad za naszą grupą. Cały czas pędziliśmy przed siebie.

Nie zdołaliśmy dostać się do Warszawy, śladami pomorskiej i wielkopolskiej brygad kawalerii (szarża pod Wólką Węglową). Jechaliśmy przez Puszczę Kampinoską, a - po wyjechaniu z niej - w kierunku południowo-wschodnim "na przyczółek rumuński". Nasza grupa stopniowo zmniejszała się. Odpadali z niej ranni, zabici, oraz ci, którzy zdecydowali się odłączyć. Zostało nas kilkunastu. 19 października 1939 r. zdecydowaliśmy się na zakończenie naszej walki. Konie oddaliśmy w napotkanej wsi za cywilne ubrania, broń zakopaliśmy, po czym każdy z nas udał się w wybranym przez siebie kierunku. Ja wybrałem się z powrotem do Warszawy.

Wspomnienia Generała zapamiętał i spisał

rtm. Robert Woronowicz 

poniedziałek, 24 lutego 2020

SZKOLENIE KAWALERII W XXI w. cz. II

SZKOLENIE KAWALERII W XXI w. cz. II 600377377


   Podstawą szkolenia kawalerii konnej, tak jak w poprzednich wiekach jest nauka jazdy konnej.          W czasach współczesnych, kiedy służba w kawalerii wojskowej czy ochotniczej jest wolną wolą człowieka, grupuje ona ludzi dla których jazda konna jest podstawową umiejętnością. Ponieważ       w przeszłość odeszły już czasy, gdy do kawalerii trafiali ludzie z poboru z których można było wyodrębnić początkujących (w dużej liczbie) i szkolić ich od podstaw, obecnie kawalerie przyjmują głównie ludzi już znających podstawy tego sportu. Zadaniem  pierwszego etapu szkolenia staje się ujednolicenie tych podstaw.| Najważniejszym jest poprawienie i ujednolicenie sylwetki kawalerzysty. Mało kto zdaje sobie sprawę, że do połowy XX w. w jeździectwie dominowali wojskowi a większość zasad jeździeckich pochodzi od kawalerii. Wystarczy porównać sylwetkę rtm. Roycewicza                 z Olimpiady w Berlinie w 1936 r. z sylwetką jeźdźca z podręcznika „Skoki przez przeszkody”  Anthonego Pallmana z drugiej połowy ubiegłego wieku aby stwierdzić, skąd czerpano wzory.


Anthony Paalman „Jeździectwo. Skoki przez przeszkody”, Zbrosławice 1979


   Równocześnie z poprawą sylwetki i ujednoliceniem zasad jazdy konnej, prowadzi się naukę musztry konnej. Zmiany szyków, różnego rodzaju zwroty, figury kadryla wszystko co służy pokazom kawaleryjskim, które są podstawą prezentacji kawalerii środowisku cywilnemu. Do takich ćwiczeń wystarczy, że jeźdźcy opanowali już jazdę stępem i kłusem. Chodzi o to aby kawalerzyści, jak najwcześniej zapoznawali się  z zasadami i prawidłami musztry aby z czasem automatycznie reagowali na komendy. Równocześnie trwa praca nad podwyższaniem umiejętności jeździeckich. 
 

   Największą trudnością kawalerii ochotniczej jest ilość ćwiczących. Na ogół jest ich za mało. Szwadrony ochotnicze liczą na ogół kilkanaście osób ale żeby wszyscy spotkali się na jednym treningu aby ćwiczyć zgrywanie pododdziału to poważny problem. Podstawą szkolenia musztry jest sekcja, czyli sześciu kawalerzystów. Dobry pokaz musztry powinien liczyć dwie lub trzy sekcje a to już jest poważne wyzwanie dla dowodzących szwadronami. Nawet w Szwadronie Kawalerii Wojska Polskiego, gdzie ułani to zawodowcy jeżdżący pięć dni w tygodniu, ostatni pokaz na trzy sekcje miał miejsce w 2008 r. (YouTube https://www.youtube.com/watch?v=b7w56r-DFDY, https://www.youtube.com/watch?v=Al10aIk0Iyc ). Miałem zaszczyt go prowadzić, większość ułanów stanowili żołnierze służby zasadniczej bo dopiero od następnego roku Armia przeszła na służbę zawodową.  

   Problemy dostosowania do dzisiejszych czasów przedwojennych regulaminów przedstawiłem  w pierwszej części tego artykułu. Kolejnym problemem pokazów kawaleryjskich jest dostępność odpowiednio dużych placów do ćwiczeń. Pokaz na dwie sekcje (12 koni) powinien być ćwiczony na ujeżdżalni o wymiarach 35 m. x 70 m. Nie wszystkie ośrodki jeździeckie dysponują takimi powierzchniami. Zielony plac przeznaczony dla zawodów  skokowych odpada, gdyż ćwicząca w kolumnie trójkami kawaleria działa, jak glebogryzarka i po kilku treningach plac już nie był by zielony.

   Nauka jazdy konnej w kawalerii jest szybsza niż w grupach cywilnych, bo wymaga większego skupienia uwagi od „kursanta”, który jednocześnie uczy się jazdy konnej i znalezienia swojego miejsca w szyku.

   Największy pokaz musztry kawaleryjskiej (ponad 60 koni) miał miejsce w 2014 r. w Woli Gułowskiej na zakończenie trzydniowych Manewrów Kawalerii Ochotniczej. https://www.youtube.com/watch?v=mhoCJUEojjc
Pierwsze 20 min. filmu to przygotowanie do pokazu, od 20 minuty pokaz musztry. Dalszy ciąg filmu to władanie lancą i szablą i  temu tematowi poświęcimy chwilę uwagi.
   O ile do pokazów musztry potrzebne jest dobre opanowanie sztuki jeździeckiej, co przy pełnym zaangażowaniu jeźdźca jest w stanie osiągnąć większość kandydatów na   kawalerzystów, to władanie bronią białą wymaga bardzo dobrego opanowania jazdy konnej. W II RP wszyscy kawalerzyści musieli władać bronią białą konno. W kawalerii XXI w. wszyscy muszą umieć jeździć konno z lancą w ręku. Koń jest wtedy prowadzony tylko jedną, lewą ręką. Władanie bojowe lancą pozostawiane jest głównie tym, którzy mogą jeździe konnej poświęcić więcej czasu. Użycie lancy w boju jest znacznie łatwiejsze niż walka szablą, wymaga jednak od jeźdźca pełnego opanowania konia w galopie jedną ręką. Skomplikowane przechwyty lancy i skupienie uwagi na pozornikach (celach) wymagają wielu godzin ćwiczeń.

Przeciwnik stojący – w prawo kłuj. Zdj. Andrzej Klimczuk.

Zbieranie pierścieni – 2 z 3. Zdj. Andrzej Klimczuk.

Zbieranie pierścieni – 3 z 3. Zdj. Andrzej Klimczuk.

Zmiana chwytu podrzutem. Zdj. Andrzej Klimczuk.

Kłucie lancą w skoku.






   Największą sztuką w jeździe kawaleryjskiej jest władanie szablą a przede wszystkim prawidłowe cięcie łóz. Łoza (pręt leszczynowy, ok. 2 m. długości, grubości u podstawy ok. 2 cm.) powinna być trafiona piórem szabli (ostatnie 10 cm. głowni) na wysokości chrap konia. Czyli zamach i cięcie należy rozpocząć dużo wcześniej. Moment zamachu i cięcia jest uzależniony od prędkości galopu wierzchowca. Wymaga to tzw. „iskry bożej” u kawalerzysty a to nie jest dane wszystkim. Wymaga to wieloletniego treningu aby osiągnąć wysoki poziom.


Łoza trafiona prawidłowo. W połowie długości szyi konia widoczna przecięta łoza. Górna część jeszcze nie spadła. Szabla po cięciu już nad zadem konia, szwoleżer patrzy w przód na następny cel. Zdj. Andrzej Klimczuk.


 
Cięcie z góry na lewo. Najtrudniejszy rodzaj cięcia. Zdj. Andrzej Klimczuk.


   Na zawodach władania lancą i szablą kawalerzysta ma do zwalczenia (jedną bronią) 10 różnych pozorników (celów) na dystansie ok. 200 m. z prędkością ok. 450 m/min. 

   Władanie szablą jest niebezpieczne dla konia. Niewprawny jeździec może pokaleczyć głowę    i zad konia. Ćwiczenia z białą bronią są organizowane w ośrodkach, których właścicielami są kawalerzyści lub na koniach prywatnych.


   Wyszkolenie indywidualne jeźdźca sprawdzane jest na zawodach kawaleryjskich. W roku 2001 na I Kawaleryjskich Mistrzostwach Polski wyłoniono siedem podstawowych konkurencji, które obowiązują do dziś. Są to:
1.      Ocena kawalerzysty (umundurowanie, uzbrojenie, zachowanie). Ocena konia i rzędu.
2.      Ujeżdżenie wg. przepisów PZJ.
3.      Skoki w terenie – cross, wg. przepisów PZJ.
4.      Strzelanie pieszo z broni,  na strzelnicy (ostatnio niektóre ośrodki organizują strzelanie z konia z broni pneumatycznej).
5.      Skoki na parkurze wg. przepisów PZJ.
6.      Władanie lancą.
7.      Władanie szablą.
Konkurencje te wzorowano na przedwojennych zawodach Militari, organizowanych w kawalerii II RP.

Strzelanie z konia w galopie z pistoletu pneumatycznego, plastikowymi kulkami, do kartonowego pudełka.       Zdj. Stanisław Sowa.


   Pierwsza z wymienionych konkurencji pokazuje, że kawaleria to nie tylko umiejętności jeździeckie. To przede wszystkim koń. „Bo w sercu ułana, gdy położysz je na dłoń na pierwszym miejscu Panna, przed Panną tylko koń.” Mówi przedwojenna piosenka z filmu „Śluby ułańskie” (YouTube https://www.youtube.com/watch?v=9NLfsoN3MeA). To pierwsza duża trudność do pokonania, jeżeli  chce się osiągnąć poziom umożliwiający start w zawodach. Druga trudność to znaczne nakłady finansowe oraz czas. Koń, treningi z instruktorem, rząd kawaleryjski, uzbrojenie, umundurowanie to wydatki liczone w tysiącach złotych. O ile kawalerzyści Szwadronu Kawalerii WP dostają wszystko w ramach służby to Kawaleria Ochotnicza musi to wszystko załatwić sama. Zaangażowanie w kawaleryjskie potrzeby i obowiązki sprawia, że kawaleria ochotnicza                    w wyszkoleniu indywidualnym góruje nad wojskową. Kawaleria wojskowa wygrywa za to               w wyszkoleniu zespołowym, bo to ich obowiązek pięć razy w tygodniu.
   Szkolenie odbywa się przy wykorzystaniu przedwojennych regulaminów oraz regulaminów współczesnych, które przystosowują przedwojenne regulaminy do czasów dzisiejszych. Obecnie       w drukarni wojskowej znajduje się kolejny tom Regulaminu Kawalerii, Wyszkolenie Kawalerzysty Konno.

   Częścią, której autor poświęcił szczególną uwagę, jest Rozdział B: „Władanie bronią, broń biała”. Kawaleria polska, jako jedyna na świecie, kultywuje bojowe użycie szabli i lancy zgodnie z regulaminami z okresu II RP. Jazda polska używała tych broni z powodzeniem podczas wojny z Rosją bolszewicką i dlatego w Regulaminie Kawalerii z 1922 r. poświęcono temu zagadnieniu wiele miejsca. Jako ilustracji użyto zdjęć kawalerzystów, którzy w tej wojnie brali udział, a których sylwetki podkreślają bojowość prezentowanych chwytów szabli i lancy. Zdjęcia te, zwłaszcza ilustrujące władanie lancą, zostały wykorzystane w prezentowanym regulaminie.
Lanca – broń, którą polscy ułani wprowadzili do kawalerii europejskiej w czasach wojen napoleońskich, w dwudziestoleciu międzywojennym stopniowo wychodziła z użycia, dlatego w Regulaminie Kawalerii z 1938 r. poświęcono jej niewiele miejsca. We współczesnej kawalerii konnej, której głównym zadaniem jest przypominanie o świetności naszego wojska, lanca odgrywa rolę symbolu Polskiej Jazdy i dlatego poświęcono jej znacznie większą a także z osobistego udziału w konkursach władania lancą i szablą.  część tego regulaminu. Władanie bronią białą uzupełniono o informacje zawarte w „Podręczniku dla instruktorów Konnego Przysposobienia Wojskowego >Krakus<”, Warszawa 1935, oraz o doświadczenia autora ze szkolenia Szwadronu Kawalerii WP, Kawalerii Ochotniczej.

 









Kawalerzysta ochotnik, jeżeli chce się skupić na ćwiczeniach zespołowych, ponosi koszty niewiele większe niż w cywilnej jeździe konnej. Dla tego zapraszamy wszystkich chętnych do jazdy konnej „trochę inaczej”. Szwadrony ochotnicze działają w całej Polsce tylko trzeba je znaleźć.

                                                                  rtm. Robert Woronowicz

niedziela, 23 lutego 2020

Szkolenie kawalerii polskiej w XXI wieku cz. I


Szkolenie kawalerii polskiej w XXI wieku


   Zanim opowiemy sobie o szkoleniu, musimy odpowiedzieć na pytanie, skąd w ogóle wzięła się kawaleria (konna) w Polsce w XXI stuleciu.
 Wielka Rewia Kawalerii, Błonia Krakowskie 1933 r.

   Kawaleria polska we wrześniu 1939 r. była jedną z broni głównych, ale stanowiła niecałe 10% polskiej armii. Ta niewielka część Wojska Polskiego odegrała jednak niewspółmierną do swej liczebności rolę w walkach obronnych. 
   Najskuteczniejszą bitwą z bronią pancerną najeźdźcy była bitwa pod Mokrą, stoczona 1 września przez Wołyńską Brygadę Kawalerii. Pułki kawalerii najdłużej zachowały zwartość organizacyjną i sprawność bojową, walcząc do końca kampanii wrześniowej. Kawaleria potrafiła wytworzyć esprit de corps, który pomimo niedostatecznego przygotowania materiałowego do nowoczesnej wojny, pozwolił na lepsze zaprezentowanie się w boju niż inne rodzaje wojsk. Było to możliwe dzięki odwoływaniu się w pracy wychowawczej w pułkach kawalerii do tradycji bojowej tych oddziałów, sięgającej często epoki napoleońskiej lub jeszcze dawniej. 
   Znamienne jest także to, że większość sławnych dowódców Wojska Polskiego w II wojnie światowej wywodziła się z kawalerii, a zwycięskie bitwy pod Monte Cassino i Falaise stoczyły oddziały wywodzące się z kawalerii wrześniowej. Monte Cassino zostało zdobyte przez 12 Pułk Ułanów Podolskich, zaś w zamknięciu okrążenia wokół wojsk niemieckich pod Falaise brały udział 10 Pułk Strzelców Konnych oraz 24 Pułk Ułanów.
i
 mjr Michał Gutowski na czele kompanii 10 PSK pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu na Paradzie Zwycięstwa 1944 r.

   Mało kto wie, że ostatnią zwycięską szarżą polskiej jazdy w szyku konnym było przełamanie niemieckiej obrony na Wale Pomorskim pod Borujskiem 1 marca 1945 r., przez ułanów                      1 Samodzielnej Warszawskiej Brygady Kawalerii z I Armii WP. 
Ułani Warszawskiej Brygady Kawalerii, zima 1944/45 r.

    Po II wojnie światowej w armii Polski Ludowej nie było dla kawalerii miejsca, głównie dlatego, że była ona symbolem tradycji wojska polskiego i niepodległości. Wprawdzie w I Armii WP mieliśmy Samodzielną Warszawską Brygadę Kawalerii (Borujsko), przekształconą po zakończeniu działań wojennych w dywizję, ale „wujek Józef” za dobrze pamiętał polską jazdę z 1920 r.

Ostoja tradycji
   Kawalerię rozwiązano ostatecznie w 1948 r. i skazano na zapomnienie. W pierwszych 20 latach PRL-u nie było bezpiecznie przyznawać się do służby w przedwojennych pułkach jazdy.
Ostoją tradycji kawaleryjskiej w Polsce Ludowej stały się studenckie kluby jeździeckie oraz kawaleryjskie drużyny harcerskie. Studenckie środowisko jeździeckie nie nosiło wprawdzie mundurów, przejęło jednak od swych pierwszych instruktorów, którymi byli z reguły dawni kawalerzyści II RP, sposób prowadzenia jazdy konnej w oparciu o regulaminy przedwojennej kawalerii przerobione na studenckie skrypty.
   W czasie lekcji jazdy konnej wymagano od uczniów wojskowego zdyscyplinowania, odwagi i dużej sprawności fizycznej, a przede wszystkim drobiazgowej dbałości o konia, co z góry selekcjonowało chętnych do tego trudnego sportu.
   Harcerskie drużyny kawaleryjskie nawiązywały do tradycji konkretnych pułków jazdy, stając się miejscem, gdzie weterani mogli przekazywać swoje wspomnienia i nauki młodszym pokoleniom. Mundur tych drużyn upodabniał się coraz bardziej do przedwojennych mundurów ułańskich, zmieniono tylko guziki - z niemile widzianym przez władze orłem w koronie, na guziki harcerskie z lilijką.
   Oba te środowiska jeździeckie: studenckie i harcerskie, przechowały do lat 90. wiele elementów obyczajowości kawaleryjskiej, zwłaszcza ułańskie i kresowe piosenki śpiewane wieczorem przy ogniskach.
   Po odzyskaniu w 1989 r. pełnej niepodległości, wykształcona tam kadra kawalerii ochotniczej mogła śmiało podjąć działalność przypominającą rodakom tę piękną część naszej historii.

   Kawaleria ochotnicza przełomu wieków to ruch zdecydowanie oddolny, wypełniający lukę w systemie edukacji patriotycznej społeczeństwa, spowodowaną biernością władz państwowych. 
  Kawaleria Ochotnicza, 11.11.1998 r. Ogród Saski, Konne Przysposobienie Wojskowe "Krakus"

  Kawaleria Ochotnicza, 11.11.1998 r., Plac Piłsudskiego, Konne Przysposobienie Wojskowe "Krakus"




   Kawaleria Ochotnicza, 11.11.1998 r. Konne Przysposobienie Wojskowe "Krakus", jego Dowódca.

  Rzecz charakterystyczna, że pierwszy udział kawalerii w centralnych uroczystościach państwowych, z okazji 80-lecia odzyskania niepodległości, zorganizowany został przez kawalerię ochotniczą, zaś główną trudnością nie było przygotowanie koni i jeźdźców, a pokonanie oporu urzędów wojskowych przed tą nietypową akcją. Także istniejący od 19 lat w Wojsku Polskim szwadron kawalerii w dużej mierze zawdzięcza swoje powstanie inicjatywie środowisk cywilnych zrzeszających ludzi, którym bliska jest polska tradycja narodowa.
   Członkowie ochotniczych formacji kawaleryjskich to miłośnicy historii jazdy polskiej i jeździectwa, w wieku od lat kilkunastu do „stu i więcej”. Sami kompletują mundury i rzędy kawaleryjskie, co łączy się z wieloma wyrzeczeniami, gdyż nie jest to tanie hobby. Wolne od

nauki czy pracy chwile poświęcają nauce jazdy konnej wg regulaminów przedwojennej kawalerii.
Oddziały zrzeszają nie tylko mężczyzn, wśród młodszych członków poważny procent stanowią dziewczęta. 
   Dla wszystkich wymarzonym celem jest udział w defiladzie kawaleryjskiej przed Grobem Nieznanego Żołnierza. A nie jest to cel łatwy do osiągnięcia, gdyż jak w poprzednich wiekach, pierwszym koniecznym elementem wyszkolenia jest wysoka umiejętność jazdy konnej. Nie ma smutniejszego widoku niż jeździec w mundurze kawaleryjskim siedzący na koniu jak przysłowiowy „pies na płocie”.
   Starsi doświadczeniem członkowie oddziałów przekazują młodszym nie tylko wiedzę praktyczną, lecz także wartości, jakimi kierowali się kawalerzyści polscy: honor, patriotyzm, obowiązkowość, umiejętność współdziałania, dbałość o konia. Szczególnie istotna jest zasada współdziałania, gdyż kawaleria to zespół, gdzie błąd jednego jeźdźca może spowodować zniweczenie pracy całego oddziału - to zobowiązuje.
   Działalność ochotniczej kawalerii nie zamyka się w hermetycznych klubach jeździeckich. Utrzymywane są żywe kontakty z weteranami kawalerii w kraju i za granicą. Wielką radością dla dawnych szwoleżerów, ułanów i strzelców konnych jest widok zwartego oddziału jazdy w barwach, w których służyli przed wojną i w czasie wojny. Udział szwadronów ochotniczych w uroczystościach o charakterze patriotycznym lub też kulturalno-rekreacyjnym rozpowszechnia obraz i historię kawalerii w społeczeństwie. Zawody Militari, organizowane od 30 lat w Poznaniu z okazji Święta 15 Pułku Ułanów Poznańskich, czy Kawaleryjskie Mistrzostwa Polski Militari, organizowane od 19 lat w Warszawie, stały się już tradycyjnymi imprezami i gromadzą rokrocznie wiele tysięcy widzów. Do dzisiejszego dnia większość przedwojennych pułków kawalerii posiada Szwadrony Ochotnicze, liczące od sekcji (6 kawalerzystów), do plutonu (24 kawalerzystów), a czasem więcej wyszkolonych i umundurowanych jeźdźców.

Regulamin - podstawą szkolenia
    We wrześniu roku 2006 trzej aktywiści kawalerii ochotniczej: Jakub Czekaj, Tadeusz Kuchn oraz Robert Woronowicz założyli Federację Kawalerii Ochotniczej, której głównym osiągnięciem stało się ujednolicenie i rozpowszechnienie wiedzy z zakresu musztry kawaleryjskiej, umundurowania i szkolenia. Podstawą stały się regulaminy kawalerii polskiej z 1938 r. Po dostosowaniu ich do dzisiejszych potrzeb stały się one podstawą szkolenia.
   Rotmistrz Robert Woronowicz, który w tej dziedzinie miał ponad 20-letnie doświadczenie szkolenia kawalerii ochotniczej i Szwadronu Kawalerii WP, ujął te zasady w „Regulaminie Kawalerii, Musztrze Pododdziałów Konno”. Regulamin ten został przyjęty w 2014 r. przez Wojsko Polskie oraz Kawalerię Ochotniczą. Dzięki tej pracy stało się możliwe zorganizowanie w 2013 r. Wielkiej Rewii Kawalerii na Błoniach Krakowskich i w Krakowie na ponad 200 koni. W 2014 r. w zorganizowanych pod Kockiem, w Woli Gułowskiej, Manewrach Kawalerii Ochotniczej w końcowej musztrze paradnej brało udział ponad 60 kawalerzystów i koni. Było to możliwe dzięki szkoleniu większości kawalerii ochotniczej wg tych samych wymagań.
 Wielka Rewia Kawalerii, Krakowskie Błonia 2013 r.
  

  Wielka Rewia Kawalerii, Krakowskie Błonia 2013 r.
   Inną historią jest utworzony w 2000 r. Szwadron Kawalerii Wojska Polskiego. Pododdział ten powstał na skutek nacisków na Wojsko Polskie środowisk cywilnych, którym droga była polska tradycja kawaleryjska. Stowarzyszenie Szwadron Jazdy RP, założone przez premiera Romana Jagielińskiego, było organizacją, która ostatecznie przyczyniła się do przywrócenia naszemu wojsku tego elementu historii.
Szwadron Kawalerii WP, Stara Miłosna 2008 r.

  Głównym zadaniem Szwadronu jest towarzyszenie prezydentowi RP w czasie oficjalnych uroczystości, jak święta państwowe czy też towarzyszenie jego oficjalnym gościom.

   Kawaleria WP i ochotnicza szkolą się wg tych samych zasad, wypracowanych w ciągu ostatnich 25 lat. Zostały one wypracowane pod przewodnictwem rotmistrza Roberta Woronowicza, wieloletniego instruktora Kawalerii Ochotniczej i komendanta wyszkolenia kawaleryjskiego Szwadronu Kawalerii WP - od jego powstania do 2015 r.
   Wieloletnie szkolenie kawalerii ochotniczej oraz pierwszy rok szkolenia Szwadronu WP ujawniły nieprzystosowanie przedwojennych regulaminów do zadań stawianych obecnie. Regulaminy II RP miały przygotować kawalerię do przyszłej wojny. Kawaleria istniała we wszystkich armiach nieprzerwanie od kilkuset lat i sprawy pokazów i wystąpień reprezentacyjnych były rzeczą tak oczywistą, że nie poświęcano im miejsca w regulaminach.
  Obecne zasady powstały w celu skodyfikowania wypracowanych w ciągu 20 lat zasad musztry konnej kawalerii, która powstała po półwiecznym nieistnieniu w strukturach naszej armii, a która odrodziła się dla innych celów niż te stawiane przed kawalerią II RP. 
   Dzięki tym pracom obie kawalerie mogą występować razem na uroczystościach (jak np. Święto Kawalerii 31 sierpnia, dla uczczenia bitwy pod Komarowem w 1920 r.), bo wiadomo, że w taki sam sposób zareagują na wydawane komendy.
   Podstawą szkolenia kawaleryjskiego jest nauka jazdy w szykach, ze szczególnym zwróceniem uwagi na poprawność i ujednolicenie sylwetki kawaleryjskiej, oraz na jednakowe działanie pomocy jeździeckich - aby każdy kawalerzysta wymagał od konia tych samych rzeczy w taki sam sposób. Po osiągnięciu tych wymagań - a jest to proces uzależniony od osobistych predyspozycji i ilości tzw. dupogodzin - przychodzi czas na naukę władania konno bronią białą. Są to lanca i szabla, przy czym władanie lancą jest dużo prostsze niż władanie szablą.
   Ale o tym w szczegółach w następnym artykule.

                                                           rtm. Robert Woronowicz